wtorek, 29 kwietnia 2014

"Po drugiej stronie" cz. 2


Mimo tego jak wyglądał czułam, że mogę mu ufać. Dowiedziałam się o mocy, którą odziedziczyłam po mojej matce.
-Twoja misja jak na razie będzie polegać na tym, że musisz nauczyć się odróżniać ludzi od duchów i dobre duchy od tych złych. Jedyne osoby, którym możesz ufać nazywają się „podróżnikami”. Są tacy jak ty z wyjątkiem, że potrafisz dużo więcej niż oni. Nauczę cię innych umiejętności, gdy nadejdzie na to odpowiedni czas. Teraz słuchaj mnie uważnie.- powiedział, a ja twierdząco pokiwałam głową. -Gdy już wrócisz na ziemię pierwsze co będziesz musiała zrobić to wydostanie się ze szpitala, jak ci się to uda odnajdziesz Nataszę Ruther. Najważniejszą rzeczą jaką musisz wiedzieć to, to że za każdym razem jak umrzesz znajdziesz się właśnie w tym domu. Lecz żeby nie było to za proste powrót do ciała będzie trudniejszy za każdym razem, gdy zginiesz.
Jest jeszcze jedna sprawa. Będziesz miała towarzysza....- wziął łyka kawy i spojrzał na mnie. -Ma na imię Aiden. Nie jest on do końca człowiekiem, ani duchem, tylko czymś pomiędzy. Będzie cie chronił w razie niebezpieczeństwa.- dokończył.
-Dobrze...- byłam w takim szoku, że nie wiedziałam co powiedzieć. -Czyli ten chłopak będzie mi pomagał opanować moje zdolności? -
-Tak. Mam nadzieję, że się dogadacie.- uśmiechnął się, po czym dodał -Na ciebie już czas. Pamiętaj, o tym, co ci mówiłem.- podszedł i dotknął mojego ramienia, prowadząc mnie do drzwi, lecz nie tych samych, którymi weszłam.
-Ale...- nie dokończyłam, bo wypchnął mnie i zaczęłam spadać w głąb czarnej otchłani. Zdążyłam jeszcze usłyszeć jak krzyczał do mnie:
-Powodzenia.-
Spadałam tak jeszcze chwile, aż w końcu przestałam i obudziłam się na łóżku szpitalnym podłączona do różnych urządzeń. Rozejrzałam się po sali, ale nikogo w niej nie było. Po korytarzu chodzili lekarze i pielęgniarki. Gdy akurat nikogo na nim nie było odpięłam wszystkie rzeczy, które były do mnie podłączone. Wstałam z łóżka. Lekko się zachwiałam, ale w ostatniej chwili złapałam się stojaka z kroplówką. Podeszłam do wielkiej szyby przez, którą widziałam szpitalny hol. Zasłoniłam żaluzje. Sięgnęłam swoją kartę szpitalną, powieszona przy krawędzi łóżka, na którym leżałam. -"Ellie Tenebrar. Lat: 16 lat. Stan pacjenta: przebywa w śpiączce od 4 dni. Powód przyjęcia do szpitala: próba samobójcza."- odwiesiłam ją z powrotem na miejsce. Jak ja zdołam stąd uciec? Nie mogę iść ubrana w ciuchy szpitalne. Zaczęłam szukać czegoś w szafkach. Znalazłam swoją torbę z rzeczami. Wzięłam ją i poszłam do łazienki się przebrać. Przejrzałam się w lusterku. Spojrzałam na moje potargane, czarne włosy. Upięłam je w koka. Byłam bardzo zmęczona, mimo tego, że tyle czasu byłam w śpiączce. Przemyłam sobie twarz z nadzieją, że mnie to podudzi. Lepsza byłaby kawa, ale nie miałam na to teraz czasu. Sięgnęłam ciuchy z torby. Założyłam na siebie czarne, obcisłe rurki, zieloną bluzkę na ramiączka i czarną ramoneskę. Wezmę ze sobą tą torbę, może mi się później przydać. Zanim wyszłam z łazienki spojrzałam w lusterku, przyjrzałam się swoim oczom. Źrenice miałam powiększone, pewnie z powodu lekarstw, a oczy nadal były wyblakło szare. Weszłam z powrotem do sali. Ku mojemu zdziwieniu ktoś stał w rogu sali. Był to wysoki blondyn z włosami postawionymi na żel.
-Cześć.- uśmiechnął się i kontynuował - Jestem Aiden, a ty pewnie jesteś Ellie?-
-Tak. Miło mi cie poznać.-
-Musimy się pośpieszyć, zaraz zjawi się tu pełno lekarzy.- otworzył okno na oścież po czym podszedł i złapał mnie za rękę. -Ufasz mi?- spojrzał się na mnie pytającym wzrokiem.
-Mam inne wyjście?-
-Nie.- zaśmiał się, podsadzając mnie na parapet. -Skocze pierwszy,a ty zaraz za mną. Nie masz się czego bać złapię cię.- Wychyliłam się za okno i spojrzałam w dół, byliśmy na czwartym piętrze.
-Przecież to strasznie wysoko.-
-Masz inny pomysł? Mówię ci dasz rade.- mówiąc to skoczył. Usłyszałam głośny huk.
-Żyjesz?- krzyknęłam, wychylając się za okno.
-Tak. Teraz ty.-
Spojrzałam jeszcze raz. Nie miałam innego wyjścia, musiałam to zrobić. Zamknęłam oczy i nie patrząc w dół skoczyłam. Po krótkiej drodze wylądowałam w rękach Aidena.

~PrincessOfHell

,,Tryb Bojowy'' część 4


,,Tryb Bojowy'' 

Jaka byłam zmęczona.Chciałam się przeciągnąć ale coś blokowało mi ręce. Super. Jestem związana. Mam zaklejone usta i worek na głowie.Dobra myśl. Jestem w pociągu. Słysze świst powietrza.W samochodzie nie był by możliwy.Zaczęłam potrząsać głową. Zdjęłam  worek.Moja sugestia się potwierdziła.Próbowałam rozwiązać ręce. Niestety,bez powodzenia.Szarpnęłam łańcuchy. Jeśli wypadnę-zginę.Cholera. Ta kobieta musiała mnie wydać! Była podstawiona. Właśnie! Zaniechałam moją pierwszą zasadę : Nie ufaj nikomu. Mój instynkt nie kłamał. Wyplułam knebel z ust.Musieli mi coś podać normalnie nie śpię tak długo.Mnie powali tylko... Morbital ! Jasne. Teraz rozumiem. Ta sztuczna gościnność, słabe aktorstwo.Musze ocenić swoją pozycje- Łańcuchy były przywiązane do sufitu.Drzwi na przeciwko mnie były uchylone. Bądź cicho !
Mogą przyjść w każdej chwili. Rozhuśtałam się i po chwili wybiłam. Dobra. Jestem na dachu co teraz?
Z całej siły pociągnęłam łańcuchy .Pokruszyły się tuż obok mojej dłoni.Szybko poszło.Jestem wolna.
Nagle zobaczyłam przed sobą most.Zbliżał się nieubłaganie. Bez chwili namysłu skoczyłam na ląd. 
Upadłam na piach. Teraz kolejna seria nurtujących pytań: Gdzie jestem ? Jak długo spałam? Czy daleko mam do celu ? Ciekawe kiedy się zorientują że mnie nie ma ?

Po godzinach wędrówki zrobiło mi się słabo.Znowu jestem bez niczego, moje moce słabną. Czuje się coraz bardziej zmęczona. Nie wytrzymam długo muszę znaleźć oazę,azyl,schronienie. 
W oddali moją uwagę przykuło coś na podobizna domu.Nie wiem czy to fatamorgana czy też jawa.
Z każdym krokiem dom stawał się większy,potężniejszy. Urosła we mnie nadzieja.
Stanęłam przed drzwiami domu, okazał się być ogromny.Nagle moje serce dotknęła nostalgia. Nigdy nie miałam domu, tylko laboratorium. Laboratorium ! Jasne. Odpowiedz miałam cały czas pod nosem ! Jestem szczurem laboratoryjnym.Zawsze będę tułającą się bezdomną. Nie mam domu. Spójrzmy prawdzie w oczy. Nie mam  NIKOGO. Nikt mnie nie potrzebuje.NIKT. To takie straszne słowo.Kiedy to sobie uświadamiałam, drzwi domu otworzyły się.Staną w nich mężczyzna w średnim wieku. Kiedy mnie zobaczył uniósł brwi.
-Co ty tutaj robisz, dziewczyno ? -Zapytał.
Wspaniale znów dziewczyno,albo dzieciaku.Cofnęłam się o krok.Przed oczami pojawiły mi się plamki.Zrobiło mi się słabo.Ostatnie co pamiętam to tego mężczyznę wnoszącego mnie do domu.

Obudziłam się leżąca na tapczanie, w jakiejś komórce.Wiem to ponieważ zwykle w komórce jest jedno okno wysoko, przy suficie. Poza tym wilgoć. Wstałam i zaczęłam uderzać w drzwi.Po jakimś czasie otworzyły się one z hukiem.Stanął  w nich  mężczyzna.Podszedł do mnie i rzucił mnie na ścianę.Ześlizgnęłam się po niej na materac.Na moją korzyść dobrze się złożyłam, uderzenie nie bolało tak bardzo. Wstałam.
-Zadarłeś z nie tą dziewczyną co trzeba.-powiedziałam  rzucając  się na niego. Był silny jak na człowieka.Podniosłam go za frak i rzuciłam o podłogę.Kiedy on wił się z bólu ja wzięłam pare potrzebnych rzeczy. Ma pewnie złamane żebro lub dwa. 
-Ostrzegałam,pożyczę parę rzeczy.-powiedziałam uciekając z posiadłości.
Sama jak zawsze.Jestem skazana na samotność.











Dziękujemy za ilość wyświetleń !!!

~Tindomerel♥

niedziela, 27 kwietnia 2014

,,Po drugiej stronie''.

Zacznę od tego, że tamtego opowiadania nie będę kontynuować, bo uważam, że jest to za ciężka tematyka. Więc zaczęłam pisać nowe o dziewczynie, która nadprzyrodzone moce i współpracuje z duchami, by zmienić świat. Opowiadanie będzie miało tytuł "Po drugiej stronie.". A oto zarys tego co na razie powstało :

Z każdej strony otaczał mnie mrok. Nie przenikliwa ciemność i chłód przeszywający moje ciało. Czyżbym umarła? Zaczęłam krzyczeć, lecz odpowiadało mi tylko echo. Jedyne co pamiętam to uderzenie o tafle głębokiej i zimnej wody. Byłam tak wykończona psychotropami, że nawet moje ciało nie walczyło o życiodajny tlen. Zaczęłam biec przed siebie. Moją uwagę przykuł jasny punkt niedaleko mnie. Podeszłam tam. Moim oczom ukazały się drzwi z napisem "Dla tych, co zbłądzili.". Otworzyłam je niepewnie. Ku mojemu zdziwieniu było tam strasznie zielono i kolorowo, a nie tak ja myślałam, czarno i ponuro. W oddali na łące znajdował się mały domek, z którego unosił się dym. Podeszłam tam. Jedne co mnie zastanawiało to dlaczego byłam ubrana w ciuchy szpitalne? Otworzyłam drzwi, w środku znajdował się stolik i dwa krzesła. Przy jednym z krzeseł siedziała dziwna kreatura. Ciemna, wyglądająca jak cień, z jedną różnicą jego oczy były czerwone, jakby płoną w nich ogień. Miłym głosem powiedział:
-Zapraszam, usiądź. Może się czegoś napijesz?-. 
Biłam się z myślami, co powinnam zrobić.
-Tak, chętnie się czegoś napiję.- odpowiedziałam, lekko się uśmiechając. 
-Wolisz herbatę czy kawę?- zapytał wstając od stołu. 
-Herbatę.- odpowiedziałam, mając wrażenie, że kiedyś już tu byłam.
-Miło mi, że mnie znowu odwiedziłaś.-
-Jak to znowu?- zapytałam z zaciekawieniem.
-Byłaś u mnie wiele lat temu, jako jeszcze małe dziecko.- odpowiedział podając mi filiżankę z herbatą.
-W ogóle to gdzie ja jestem? I dlaczego jestem tak ubrana?- 
-Widzisz moja droga.- zaczął niepewnie. -To miejsce jest nazywane tymczasowym postojem dla nadnaturalnych dusz. Ty właśnie taką jesteś. Moce, które posiadasz sprawiają, że jesteś niezwykła. Możesz mi wierzyć lub nie, ale od tej chwili wszystko się zmieni w Twoim życiu. Dzięki darowi, który otrzymałaś po matce widzisz ludzi jak i dusze osób, które umarły. Posiadasz również dar dzięki, któremu możesz się teleportować do każdego miejsca na ziemi, o którym pomyślisz.- powiedział i wziął łyka kawy po czym odstawił filiżankę na stół.
Nie wierzyłam w to co właśnie usłyszałam. Teraz wiem, że nie zwariowałam. Te wszystkie duchy, które widziałam były prawdziwe. Nikt mi nie wierzył i dlatego faszerowali mnie tymi psychotropami. 
-Jak to posiadam dar? I dlaczego dowiaduje się właśnie o tym od Ciebie, a nie od mojej matki?- zapytałam, chociaż w głowie miałam jeszcze więcej pytań, na które chciałam znać odpowiedź.
-Nie znasz całej prawdy o swojej matce. Widzisz...- wziął głęboki wdech i kontynuował. -Zostałaś adoptowana, gdyż twoja matka zmarła przy twoim porodzie, a ojciec się załamał i popełnił samobójstwo.- dokończył, szukając czegoś w szufladzie. 
Przemilczałam to co powiedział, w mojej głowie roiło się z milion pytań. Całe życie żyłam w wielkim kłamstwie. Teraz zrozumiałam dlaczego moja „matka” mnie tak nie znosiła. 
-Wreszcie to znalazłem.- rzekł i usiadł z powrotem przy stole.
-Powiedz mi proszę, czy ja wrócę jeszcze tam na dół?- zapytałam.
-Tak wrócisz. Mamy dla ciebie specjalną misje, która rozpoczęła się dawno temu, ale więcej o tym dowiesz się później. Tymczasem mam prezent, który zostawiła dla ciebie twoja matka, zanim odeszła na drugą stronę.- wziął łyk kawy i kontynuował.- Oto medalik.- powiedział, podając mi go. 
-Czy on należał do mojej matki?- zapytałam uważnie przyglądając się srebrnemu łańcuszkowi.
-Tak. Ten medalion należy do twojej rodziny od wielu, wielu pokoleń. Jest niezniszczalny i bardzo wyjątkowy, ma cię ochronić przez złymi duchami.- dokończył.


~PrincessOfHell

sobota, 26 kwietnia 2014

,,Tryb Bojowy''


,,Tryb bojowy'' część 3.


Jeden z porywaczy próbował nieudolnie uderzyć mnie pięścią. Niestety złapałam ją i wykręciłam. Tym samym łamiąc ją w trzech miejscach. Upadł całym swoim ciężarem na ziemię . Kopnęłam go całą swoją siłą w brzuch. Jego kumple podbiegli do mnie wymachując nożami.Co skutkowało utratą palców u rąk.
Kiedy oprawcy, tak zwane ,,Cienie'' zwijali się z bólu, ja wsiadłam do samochodu i odjechałam.
Odjechałam zostawiając w tyle tych głupców.
Opuściłam miasto.Według znaków jestem teraz w ,,Felag City'' . Zatrzymałam się na poboczu. Trzeba zobaczyć co jest w aucie.  Rozejrzałam się po samochodzie. Znalazłam zapałki i nóż. Wszystko wrzuciłam do plecaka i wysiadłam z auta.Dalej pójdę na pieszo.

Jestem chyba coraz bliżej centrum. Musze dojść do ,,Belg City'' . Mam trochę drogi do przebycia, około trzech miast.Moim następnym celem jest znalezienie pieniędzy i schronienia. W ,,Belg City'' jest jednostka specialna ,,Nist''. Jestem  ich ,,tajną'' bronią. Te goryle uprowadziły mnie na misji. Są to dwie ,,jednostki'' które rywalizują między sobą o ... mnie.
Doszłam do jakiegoś kiosku.Pani w okienku przygląda mi się nachalnie.
-Potrzebujesz czegoś?-powiedziała chrapliwym tonem.
-Wie pani może gdzie mogę znaleźć motel, na obrzeżach miasta?-spytałam.
-Tak, kawałek stąd jest motel ,,Virginia''. Jesteś turystką?
-Tak, podróżuje od miasta do miasta szukając najmilszych mieszkańców.-rzekłam wymyśloną przed sekundą historyjkę.
-To nie musisz szukać motelu. Możesz przenocować u mnie, tylko zanotuj to.- powiedziała uśmiechnięta.
Łatwo poszło.
-Tylko wie pani....ja nie mam pieniędzy ostatnie wydałam w poprzednim mieście.
-Spokojnie. U mnie w domu dobrze zjesz i  znajdziesz bezpieczny nocleg.Właśnie kończę prace. Chodź za mną.- wysapała wychodząc z budki.

Doszłyśmy z jak się później dowiedziałam Maggie do jej skromnego domku. Domek był  malutki , dla góra trzech osób. Maggie doprowadziła mnie do pokoju.
-Jak się nazywasz? Przepraszam nie zapytałam wcześniej.
-Mam na imię..-wymyśliłam szybko-Rita.
Weszłam do pokoju i zamknęłam za sobą drzwi.
Udało się.Jutro rano muszę szybko ruszać.Nie mogłam jej powiedzieć że nazywam się Jade. Jade Minns.
Zdjęłam plecak,rozebrałam się i poszłam się wykąpać. Woda tak dawno nie dotykała mojej skóry.
Wytarłam się i  założyłam dany mi szlafrok. Wyszłam z pokoju i udałam się w stronę kuchni. Na stole była podana już kolacja. Ten zapach smażonych jajek i grzanek. Usiadłam przy stole. Maggie uśmiechnęła się do mnie i podała mi gorącą czekoladę. Po kolacji pożegnałyśmy się i poszłam do swojego pokoju.
Padłam zmęczona na łóżko. Zasnęłam bardzo szybko.Cały czas powracam do formy po ,,przesłuchaniu''.
Rano muszę szybko opuścić dom tej kobiety. Nie mogę robić jej głopotów. Oby nie zrobili nic tej kobiecie.
Nie jestem bezbronna. Niech o tym pamiętają.

~Tindomerel♥

piątek, 25 kwietnia 2014

,,Tryb Bojowy''

,,Tryb Bojowy''


Po paru kilometrach stanęłam zmęczona. Usiadłam i spojrzałam na moją zakrwawioną koszulke.
Jestem wyczerpana. Nie moge zasnąć na dachu! Zeskoczyłam z dachu. Moją uwage zwróciła ramoneska. Która leżała rzucona na balkonie.Pożyczyłam ją sobie. Zapiełam ją aby zamaskować plamy krwi na bluzcę.
Musze wyjść na ulicę i zmieszać się z tłumem. Nie jest to łatwe z poobijaną twarzą, nie robie tego pierwszy raz.
Weszłam w ogrom ludzi. Zaszyłam się w jakiejś grupce turystów. Odpiełam indentyfikator jakiejś turysce  przedemną. Przypiełam sobie go do kurtki. Wyjełam jej z odpietej torebki broszure. Jestem w Ruth City. Małe miasto ale turystyka rozwinięta. Pomysłowe. Rzuciłam ulotke na ziemie.Włożyłam ręce do kieszeni,musze przeszukać kurtke. Mam szczęście znalazłam portfel z pieniędzmi i kartą do bibloteki na Wall Street 34.
Powoli odłączyłam się od zwiedzających. Nie wiem ile nie spałam. Wiem że muszę szybko znaleźć jakiś motel. Na całe szczęście ona znalazł mnie. Stanęłam przed drzwiami starego motelu.
Popchnęłam stare skrzypiące drzwi i weszłam do obskurnego holu. W ,,recepcji''  siedziała starsza pani około sześćdziesiątki.Oderwała nos od książki i uradowana aż podskoczyła.
-Słucham Cię dziecinko-rzekła swym słabym głosem. Podnosząc się z krzesła.
-Ja..chciałam tylko prosić o klucz do pokoju. Jeśli jest wolny.-powiedziałam cofając się w półmrok.
-Prosze bardzo! Może być z widokiem na miasto?
-Tak. Świetnie. Mogę prosić z łazienką ?
-Pewnie.-wymamrotała staruszka podając mi klucz.
-Dziękuje.

Weszłam na górę i padłam na materac. Zdjęłam bluzę i koszulkę. Wpadłam do łazienki. Obmyłam się i przeprałam koszulke. Położyłam się w bieliźnie i zapadłam w sen.
Jeśli ten zegarek dobrze chodzi to jest po ósmej. Po ósmej! Musze się zbierać.
Ubrałam się i przemyłam twarz. Przejrzałam się w pękniętym lustrze. Siniak pod okiem jest ledwo widoczny. Zarzuciłam na siebie bluze. I przeszukałam pokój. Jedyne co znalazłam to roztocza i scyzoryk.
Przyda się.Wyszłam z pokoju . Kierowałam się do recepcji oddać klucz. Kiedy ich zobaczyłam. Znowu oni!
Szybko pobiegłam do swojego pokoju i zamknęłam drzwi. Co robić ? Spojrzałam na okno prowadziło na podwórko.Wyszłam przez okno w ostatniej chwili.Goryle wpadły do mojego dawnego lokum.
Ci ludzie szukają mnie.Nie mogli obrać sobie innego celu ? Tylko ja osiemnastoletnia dziewczyna? Wylądowałam na podwórku motelu. Przeskoczyłam płot. Znowu wmieszałam się w tłum. Musze działać szybko. Wpadli na mój trop.Mają psy. Nagle zza rogu wyskoczyło dwóch klawiszów. Gwałtownie skręciłam w uliczkę straganową.
Zgubiłam ich. Tak myśle. Wejście na dach w dzień i ryzykowaniem zobaczenia prze innych ludzi ?
Kiedy pierwszy raz zrobiłam coś szalonego ? No tak teraz! Wbiegłam do supermarketu. Poszłam za swoimi potrzebami. Jestem taka głodna. Wzięłam paczke sucharów i butelke wody.
Zapłaciłam ostatnimi pieniędzmi. Nawet nie mam gdzie tego schować.
Przy wejściu leży plecak...Tu chodzi o moje życie. Zabrałam plecak i wrzuciłam zakupy.
Wybiegłam z centrum. Wiem to ponieważ w plecaku jest mapa, według niej jestem na obrzeżach miasta.
Szłam drogą wiejską. Kiedy dostrzegłam samochód. Zaczęłam biec ile sił w nogach .
Był szybszy. Zajechał mi drogę.
Byli to oni było ich trzech. Doszedł jeden więcej.
Rozpięta się piekło. Jestem gotowa do walki.
-Teraz jesteśmy gwita. Może teraz powalczymy na serio ?!-powiedziałam z cynicznym uśmiechem.
Na ich twarzach wymalowany był wargon walki.
-Jeśli cię dostane w swoje łapska , to zobaczysz co to znaczy ból, ptaszyno.-powiedział jeden z klawiszy.
-Jeśli. -powtórzyłam i dodałam-A jeśli nie?

~Tindomerel♥
Hej <3
Może się przedstawię jestem ~PrincessOfHell i będę pisać inne opowiadanie, a dokładnie coś w styliu pamiętnika, niż moja siostra.
Więc tak oto Pierwsza część tego co napisałam, mam ogromną nadzieje, że się spodoba.


"Kilka metrów nad ziemią, to właśnie tam żyję."

Kolejny już roku mojego bezsensownego życia.

Mam szesnaście lat, co ja mogę? Nic. Taka jest prawda. Ograniczają mnie rodzice i prawo. Cóż poradzić w takich beznadziejnych czasach, kiedy co czwarta osoba, którą mijasz na ulicy ma, miała, lub będzie mieć depresję? Ja kontra cały świat? Zawsze lubiłam wyzwania. -Ech. Znowu to samo.- westchnęłam cicho. -Jestem głupia i za młoda na wszystko.- Swoim zachowaniem potwierdzałam zdanie rodziców. To znaczy tylko mamy, bo nie wiem co stało się z moim ojcem. Ostatni raz go widziałam jak miałam jeden rok. Koniec rozpamiętywania przeszłości. Gdyby się tak zastanawiać na tym co mi się w życiu złego przytrafiło, dawno bym w psychiatryku skończyła za wymordowanie sporej ilości ludzi. Nie byłam uważana za osobę normalną. Byłam okrutna, lubiłam patrzeć jak inni cierpią, w sumie to nadal lubię. Potrafię w ciągu 2 minut zabić kogoś w myślach na pięć różnych sposobów. Od dziecka błam się ciemności, lecz już z tego wyrosłam. Teraz bardzo lubię przebywać w mroku. Czuje się tam jak w domu. Tak domu, którego potrzebuję. Jakieś stabilności w życiu, czegoś co będzie ze mną zawsze. U mnie to był właśnie mrok. Przy życiu trzymała mnie też nienawiść i chęć zemsty. Zemsta – uczucie, które nigdy nie umiera i jest bez terminowe. Przynajmniej według mnie. Cóż jak już wcześniej wspomniałam jestem dziwna. Zwykle trzymam się gdzieś na uboczu. Gdziekolwiek pójdę czuję się jak wyrzutek. W sumie to nim jestem. Szczerze nienawidzę ludzi. Oni pewnie też mnie nienawidzą, ale mnie to tak ogólnie jebie. Często ludzie pytają czy mam uczucia. Może najpierw ustalmy co to są uczucia. Uczucia – stan psychiczny wyrażający ustosunkowanie się człowieka do określonych zdarzeń, ludzi i innych elementów otaczającego świata, polegające na odzwierciedleniu stosunku człowieka do rzeczywistości, gdy je okażesz pokażesz, że jesteś słaby. Więc tak, jak każdy człowiek mam uczucia, ale wiecie ja opanowałam prawie do perfekcji ukrywanie ich lub ich udawanie. 
~PrincessOfHell<3

Prolog.

Dobrze, może na początku wyjaśnie o co chodzi. Blog będzie poświęcony  historyjką, które piszemy razem z siostrą.

No to zaczynamy, mam nadzieje że się spodoba.

,,Tryb Bojowy''


Nikt tego nie przewidział. Weszłam chwiejnym krokiem na 10 piętro. Moja biała koszula nocna powiewała na różne strony.Włosy zasłaniały mi twarz. Wiatr tak wysoko jest zimny-wręcz lodowaty .Jedna noga jest przedemną, druga zaraz też będzie. Stało się. Skoczyłam.
Wiatr rozkładał się pomiędzy mną jak woda, lodowata woda,przyjemna woda.Byłam tylko ja i wiatr.
Kilka metrów przed ziemią obudziłam się.
Oplotłam się szpitalną kołdrą.Znów to samo-Nie udało się.
Opatrunki na moich rękach-Dopiero je dostrzegłam .Bolą jak cholera.
Teraz może być inaczej.Wyrwałam badziewia do których byłam podłączona, powoli ale pewnie wstałam.
Straciłam równowage,ale szybko się podniosłam.
Otworzyłam okno. Wiatr był ostry wręcz piekący. Czułam jakby rozrywał mi skóre.
Porywisty wiatr zerwał mi ciężką koszule. Gołymi stopami weszłam na lodowaty parapet.
Teraz bez wachania.
Moje nagie ciało oplatały języki wiatru-śmierci. Znów jestem tylko ja i wiatr.
Skoczyłam....Przyniosło mi to radość. Jest cudownie....LATAM !

Nie ! Pomyślałam. To był tylko sen.
Przypięta do krzesła. Chcą te informacje ale ich nie dostaną...sama ich nie mam.
Jestem słaba opadam z sił. Nagle jeden z tych ,,potworów'' przywalił mi pięścią w twarz.
Otarłam krew z warki ramieniem.Moje nadkarstki były starte od węzłów - Stąd ten ból.
Drugi oprawca zaczął się do mnie dobierać, położył swoje opślizgłe palce na mojej nodze.
Nie wytrzymałam. Kopnełam go z całej siły. Rozbujałam krzesło, połamało się na części.
Pobiegłam w strone okna. Jeden ,,goryl '' złapał mnie. Czego wynikiem był złamany nos,kiedy on pluł krwią ja wyskoczyłam przez okno. No tak zapomniałam. Ja nie latam! Zaczełam haotycznie machać rękami. Złap równowage! Tak. Moje moce wróciły.Wylądowałam z hukiem na dachu jakiegoś supermarketu.
Całą (naprawde super) szybkością zaczęłam biec,odbiłam się od końca dachu.
Wiem czego chcieli:
Moich mocy. Superszybkości,Megasiły,telekinezy i władania polami siłowymi.

Dobra udało się wydostać. Ale ile czasu tam byłam. Moja obita twarz boli  prawie tak samo jak nadgarstki .
Teraz kolejny cel:
Wydostać się z tego przeklętego miasta.

~ Tindomerel♥